„Od zawsze
zastanawiałem się, dlaczego nie potrafię zrozumieć bólu. Dlaczego nie mogę
cierpieć równie mocno, jak inni ludzie? Dlaczego nie mogę po prostu czuć
czegokolwiek? Wszystko chowane za maską obojętności, zrzucane na samo dno
lodowatego, nieczułego serca, które tylko pompuje krew, nie mając pojęcia o
tym, że nie zostało stworzone tylko do tego. Nieświadomość i rezygnacja ze
wszystkiego, co mogłoby tchnąć coś prawdziwego w ten porcelanowy posąg, który
staram się grać każdego dnia od siedemnastu lat. Chciałbym kiedyś zrozumieć te
uczucia. Zrozumieć, jak to jest czuć tę cholerną pustkę w sercu, ale także
ciepło rozchodzące się po całym ciele, wskrzeszające życiodajną nadzieję, być
wrażliwym na najmniejszą oznakę łez. Chcę kiedyś cierpieć tak bardzo, że nawet
śmierć nie będzie już idealną ucieczką…”
Chłopak uśmiechnął się gorzko na samo wspomnienie tych słów
oraz okoliczności, w których je zapisał. Nie przypuszczał wtedy, że jego niema
prośba spełni się tak szybko. Dokładnie pamiętał datę tego wpisu, a także
wydarzenia, które nastąpiły niedługo potem. To właśnie wtedy doznał
największego szoku, bólu i cierpienia, odczuł w końcu to, co skrzętnie chował i
do czego nigdy dobrowolnie by się nie przyznał. Przekonał się, jakie
konsekwencje mogą pojawić się, jeżeli przestanie uciekać przed tym, co czuje i
wreszcie nazwie to po imieniu.
- Zdecydowanie zrobiłem się zbyt sentymentalny. – zaśmiał
się pod nosem, po raz ostatni przejechał opuszkami palców po wyblakłej kartce,
zamknął dziennik i włożył go z powrotem do szuflady dawno nieużywanego,
dębowego biurka.
Podniósł głowę i spojrzał w stronę okna, za którym zapadł
już zmrok. Wtem usłyszał dźwięk otwieranych drzwi, odwrócił się i ujrzał w
progu jedną z najważniejszych osób w jego życiu.
- Witaj, mamo. – to mówiąc podszedł do kobiety, by pocałować
ją w rękę na przywitanie.
- Och, Draco. Nie wiedziałam, że tu jesteś. – kobieta
uśmiechnęła się szeroko i przytuliła chłopaka do siebie.
- Teleportowałem się prosto tutaj. Chciałem zobaczyć, jak
wygląda mój pokój po… tym wszystkim.
- Przecież… - zaczęła Narcyza, jednak nie dane jej było
skończyć.
- Tak, wiem, że nasza rezydencja przeszła ogromną renowację
po wojnie. Byłem jedynie ciekaw jak odtworzyłaś mój pokój, bo co do reszty domu
jestem pewien, że spisałaś się na medal. – uśmiechnął się, posyłając matce
ciepłe spojrzenie.
- Starałam się, jak mogłam. Jak pewnie zauważyłeś, dom nie
jest już tak ogromny, jak wcześniej. Postawiłam też na jasne i ciepłe kolory.
Nie chciałam więcej chłodu… I tak jest tu wystarczająco zimno i pusto.
- Wiem… I przepraszam, że Cię zostawiłem. Wiesz jednak, że
naprawdę potrzebowałem odskoczni. Mimo, że wojna skończyła się już 3 lata temu,
wciąż jest mi ciężko. Te wspomnienia są nadal żywe, ale dzięki temu wyjazdowi
udało mi się pozbierać do kupy na tyle, by wrócić do Londynu. Choć przyznam się
bez bicia, że gorący klimat Hiszpanii jest o wiele przyjemniejszy, niż ten
deszcz tutaj. – blondyn zaśmiał się szczerze.
Narcyza patrzyła na swojego syna i serce rosło jej w piersi
na ten widok. Owszem, czuła się bardzo samotna przez ostatnie 3 lata i choć
utrzymywała ścisłą korespondencję nie tylko z Draconem, lecz również paroma
przyjaciółmi, którzy jej jeszcze zostali, to nie było to w stanie wynagrodzić
jej obecności drugiej osoby przy jej boku. Wiedziała jednak, że chłopak
potrzebuje tego wyjazdu, potrzebuje oderwać się od ciągłych wyrzutów sumienia i
nieprzespanych przez koszmary nocy. Bardzo za nim tęskniła, ale wiedziała, że
wróci i to dodawało jej znacznej otuchy.
- Cieszę się, że wróciłeś. Mam nadzieję, że zostaniesz… na
dłużej.
- Już nigdzie się nie wybieram, mamo. Chcę zacząć nowe
życie, choć na starych śmieciach. Wszystko, co miałem do poukładania, jest już
na swoim miejscu. Jedyne, o co chciałbym Cię prosić to to, czy mógłbym
zatrzymać się tutaj na jakiś czas. No wiesz, dopóki nie znajdę czegoś swojego.
- Ależ Draco, oczywiście! Możesz zostać tyle, ile tylko
zechcesz. Wiesz, że mnie to niebywale uszczęśliwi.
- Powiem szczerze, że liczyłem na taką odpowiedź. –
powiedział i uścisnął dłoń swojej rodzicielki.
- W takim razie pójdę do kuchni i zaparzę herbaty. Musisz mi
opowiedzieć dokładnie o tym, co się u Ciebie działo. Listy to nie wszystko. –
to mówiąc uśmiechnęła się i wyszła z pokoju.
Blondyn jeszcze przez chwilę wpatrywał się w miejsce, w
którym przed chwilą stała jego matka, po czym wyciągnął z kieszeni swój telefon
i uśmiechając się w znaczący sposób, wystukał dość krótką wiadomość do jednej z
osób, która, oprócz jego matki, także na niego czekała.
* * *
Przystojny brunet siedział właśnie w swoim biurze
przeglądając stertę papierów do podpisania. Światło lampki na biurku, ściany w
kolorze ciemnego brązu i zapadający zmierzch za oknem spowodowały, że poczuł
się dość zmęczony, więc postanowił zrobić sobie chwilę przerwy. Wstał, podszedł
do niewielkiego barku i wyciągnął z niej butelkę jego (i nie tylko jego)
ulubionej whisky. Przelał niewielką zawartość do szklanki, po czym wrócił na
fotel za biurkiem, oparł się wygodnie i gdy już przechylał szklankę by upić łyk
trunku, nagle usłyszał dźwięk przychodzącej wiadomości.
- Cholera, kogo niesie o tej porze? – zdziwił się, odstawił
szklankę na bok i wziął telefon do ręki. Gdy spojrzał na wyświetlacz, jego
zdziwienie jeszcze bardziej się pogłębiło, gdyż nadawcą wiadomości był jakiś
nieznany mu (jeszcze) numer. Kliknął by otworzyć smsa, a to, co zobaczył
niemalże wgniotło go w fotel.
Od: 96908249405*
Witaj, mój stary, dobry Przyjacielu. Szykuj hektolitry Ognistej, bo
właśnie wróciłem do domu...
Na dobre.
Smok.
Po przeczytaniu wiadomości, brunet nie był w stanie zdobyć
się na nic innego, jak tylko na jeden, krótki komentarz:
- O żesz kurwa…
________________________________________________________________________
*numer całkowicie zmyślony przeze mnie
Witajcie!
Oto przedstawiam Wam prolog mojego opowiadania Dramione. Co skłoniło mnie do takiego przedsięwzięcia? Odpowiedź jest banalnie prosta - otóż, Wy. Od dłuższego czasu czytałam wiele blogów z opowiadaniami o tej tematyce, bardzo mi się spodobało, a że sama kocham pisać, to pomyślałam sobie, czemu nie? Pomysł zrodził się w mojej głowie właściwie sam z siebie, nie pamiętam nawet jak i kiedy to się stało, że nawet będąc w pracy na nocnej zmianie układałam w głowie przebieg wydarzeń, dialogi, sytuacje... Mam nadzieję, że opowiadanie przypadnie Wam do gustu i choć wiem, że początki są zawsze trudne, to naprawdę wierzę, że się uda. Czy prolog się podoba? Czekam na jakiekolwiek opinie.
Pozdrawiam serdecznie!
Silje.
Zacznę od rzeczy głupich, wkurzających, ale koniecznych ;p
OdpowiedzUsuńJesteśmy wzrokowcami, proponuję szablonik ;p Osobiście polecam dotyk-magii.blogspot.com
Rzecz kolejna, to jeden malutki błędzik: wojna skończyła się już 3 lata temu - cyferki piszemy słownie, jakkolwiek dziwnie to brzmi :)
I to tyle.
Gdzieś wyłapałam link do twojego bloga i zwróciłam na niego uwagę głównie dlatego, że skojarzył mi się z Paramore.
Jestem fankom , tak.
Wiesz, nie mogę powiedzieć o prologu jakoś wybitnie dużo, ale:
1. Jest krótki, czyli taki jaki powinien być.
2. Jest intrygujący.
3. Podoba mi się.
4. Żałuję, że nie mogę czytać dalej.
5. Podoba mi się Twój styl pisania. Jest taki lekki... Cóż, widać, że pisanie go sprawiło ci przyjemność i o to chodzi :)
Tak więc, ten tego, dodaję do obserwowanych i czekam na kolejny rozdzialik, bo czuję że będzie fajnie, o.
Pozdrawiam,
Mad.
[moda-na-hogwart]
Ach tak.
WERYFIKACJA OBRAZKOWA TO ZUO.
Zaciekawiłaś mnie ;p Wspaniały początek a to klucz do sukcesu :) Życzę weny i czekam na nexta.
OdpowiedzUsuńhogwart-diary.blogspot.com
W sumie to mogłabym się podpisać rękami i nogami pod tym, co napisała Mad. Sherlockowa z dotyk-magii.blogspot.com jest cudotwórczynią.
OdpowiedzUsuńSzalenie mi się podoba ten prolog. Jest taki tajemniczy i wciągający. Czyli to, co tygryski lubią narbardziej ;3
W sumie ze mną było podobnie. W jednej chwili czytałam jakiegoś bloga, a w drugiej miałam już mnóstwo pomysłów.
Idem dalej.
Ściskam, em.
PS. Zapraszam Cię na mojego drugiego bloga, z wierszami [nieco-pesymistycznie.blogspot.com]
Wspaniały prolog.
OdpowiedzUsuńBardzo mnie nim zaciekawiłaś.
Jestem bardzo ciekawa co będzie się działo dalej.
Pozdrawiam
Hermione Granger
Hmmm, prolog przypadł mi do gustu (no może oprócz tej akcji z telefonem komórkowym). Z początku bałam się, że zrobisz z Dracona takiego sentymentalnego cierpiętnika, ale mogę zauważyć, że chłopak odnosił się tylko w stronę matki. W przypadku Zabiniego można zauważyć, że zachowuje się inaczej. Mam nadzieję, że taki był zamysł :)
OdpowiedzUsuńWonderful blog. Thanks for sharing. Its very useful
OdpowiedzUsuńĐón xem lichthidau247 trực tuyến mới nhất